Shanir Blumenkranz’ Abraxas plays John Zorn’s Psychomagia [US]

Event details

  • 27.04.2015
  • 20:30
  • 50 PLN
KUP BILET / BUY TICKETS

 

Na ostatnim kwietniowym koncercie w ‘Pardon, To Tu’ będziemy mieli zaszczyt gościć wyjątkowych muzyków z Nowego Jorku,

którzy wykonają kompozycje wielkiego Johna Zorna wydane na płycie pt. ‘Psychomagia’. Bardzo serdecznie zapraszamy na koncert zespołu ‘Abraxas’, którego członkami są: wybitny basista i wirtuoz lutni oud i gimbri Shanir Ezra Blumenkranz, wyjątkowi gitarzyści Aram Bajakian (Lou Reed / Yusef Lateef) i Eyal Maoz oraz perkusista Kenny Grohowski (Secret Chiefs 3 / Vernon Reid)
• Shanir Blumenkranz’ Abraxas plays John Zorn’s Psychomagia [US]

• Poniedziałek, 27.04.2015, g. 20:30

• Bilety: 50 PLN (www.pardontotu.pl / przy barze / ‘na bramce’)

• Shanir Blumenkranz – bass, gimbri
• Aram Bajakian – gitara
• Eyal Maoz – gitara
• Kenny Grohowski – perkusja

» Ilość miejsc siedzących na koncercie jest ograniczona

 

Blumenkranz od 1999 roku wziął udział w 25 projektach wydawnictwa Tzadik Zorna. Tym razem z trzema innymi muzykami interpretuje wybór jego kompozycji z bogatego zbioru „Księga Aniołów”, stanowiącego drugą Księgę Masady, inspirowanej tekstami autorów z tak różnych epok, jak Giordano Bruno czy Alejandro Jodorowski.

Zamknięte w albumie „Psychomagia” utwory łączą mroczne klezmerskie rytmy i melodie z punkowo-jazzową energią. Sefardyjskie pochodzenie Blumenkranza grającego na trójstrunowej lutni gimbri nadaje im dodatkowy, orientalny charakter. Jak o swoje muzyce mówią sami artyści, jest to „rytualny żydowski rock XXI wieku”.
» esensja.stopklatka.pl (autor Sebastian Chosiński):

„Dla Johna Zorna to żadna nowość; podobne praktyki stosuje już od lat. Udostępnia swoje studio muzykom, którzy z przebogatej „biblioteki” autora wybierają najbardziej odpowiadające sobie kompozycje – niekiedy starsze, niekiedy nowsze, bywa że premierowe, ale i takie, które pojawiły się już na wcześniejszych płytach – rejestrują je, a Zorn, korzystając z możliwości, jakie daje mu kierowanie Tzadik Records, publikuje je potem pod własnym nazwiskiem”. Z takim przypadkiem mamy do czynienia również teraz. Artysta z Nowego Jorku jest autorem wszystkich kompozycji, ich aranżerem i producentem, ale na tym albumie nie gra na żadnym instrumencie. Robią to za niego „wynajęci” muzycy. A kto konkretnie? Twórcy doskonale znani z innych projektów Tzadika: basista Shanir Ezra Blumenkranz, gitarzyści Aram Bajakian i Eyal Maoz oraz perkusista Kenny Grohowski. Ten skład mogliśmy już usłyszeć na wydanej przed dwoma laty, w ramach bardzo cenionej serii Zorna „The Book of Angels”, fantastycznej płycie „Abraxas”.”

Każdy z czterech muzyków tworzących zespół, który wziął udział w nagraniu „Psychomagii”, ma już całkiem spory dorobek artystyczny. Lider kwartetu, urodzony na Brooklynie Blumenkranz (rocznik 1975), to przede wszystkim twórca znakomicie wykształcony, absolwent izraelskiej Rimon School of Music oraz dwóch uczelni amerykańskich: Manhattan School of Music i bostońskiego Berklee College of Music. W jego dorobku znajdują się płyty nagrane między innymi z takimi zespołami jak Banquet of the Spirits, Pharaoh’s Daughter, Satlah, Yemen Blues, Rashanim, Brandon Evans Ninetet czy Ravish Momin’s Trio Tarana. Od lat współpracuje też w różnych składach z, mającym korzenie ormiańskie, gitarzystą Aramem Bajakianem. Obu ich można usłyszeć na płytach formacji Kef („Kef”, 2011) oraz Jona Madofa („Zion80”, 2013). Przecięły się też w przeszłości drogi Blumenkranza i, pochodzącego z Izraela (na świat przyszedł w Hajfie), drugiego gitarzysty, Eyala Maoza. Dowodem na to chociażby płyty grup Lemon Juice Quartet („Peasant Songs”, 2002) i Edom („Edom”, 2005; „Hope and Destruction”, 2009). Większość wspomnianych powyżej wydawnictw opublikowanych zostało przez Tzadik Records (często w serii „Radical Jewish Culture”), co uprawomocnia stwierdzenie, że cała trójka artystów pochodzi z tej samej stajni.

Jedynie perkusista Kenny Grohowski, w którego żyłach, jak możemy się domyślać, płynie krew polska, jest z trochę innej bajki. Wcześniej przewinął się przez skład jazzowego kwintetu The Lonnie Plaxico Group, w ostatnich latach natomiast udzielał się w deathmetalowej kapeli Hung („Hung”, 2012) i awangardowo-progresywnym Secret Chiefs 3 („Book of Souls: Folio A”, 2013). Gdy jednak wsłuchać się w nagrania zawarte na „Psychomagii”, można uznać, że wcale nie odbiegają one daleko od tego, w co bębniarz angażował się uprzednio. John Zorn lubi tworzyć płyty tematyczne, poświęcone artystom – niekoniecznie muzykom – których sam ceni, uważając jednocześnie za niepokornych i ważnych dla kultury; tak było w przypadku przywołanego powyżej albumu „Dreamachines”, który był hołdem dla Williama S. Burroughsa i Briona Gysina. „Psychomagia” ma ten sam cel – to cześć oddana wielkim myślicielom i okultystom, zarówno tym z odległej przeszłości (vide Giordano Bruno), jak i wciąż jeszcze żyjącym (Alejandro Jodorowsky, którego z Zornem i Blumenkranzem łączą korzenie żydowskie).

Na trwającej czterdzieści cztery minuty płycie znalazło się dziewięć kompozycji Johna Zorna – zróżnicowanych, choć utrzymanych w podobnej jazzrockowej konwencji. Niekiedy bardzo bliskich temu, co amerykański multiinstrumentalista proponował przed laty jako muzyk grup Naked City i PainKiller (tu na pewno przydało się deathmetalowe doświadczenie Grohowskiego). Świetnym otwarciem albumu jest utwór „Metapsychomagia”, który idealnie „streszcza” to, co będzie można usłyszeć w kolejnych nagraniach. Z szumu wiatru i kakofonii innych dźwięków stopniowo wyłania się bardzo czysto brzmiąco gitara elektryczna (ten sposób gry jednoznacznie kojarzy się z Hankiem Marvinem z The Shadows), której melodia przenosi nas w czasy królującego na całym świecie rock and rolla i rockabilly. Choć numerowi temu od samego początku nie brakuje dynamiki, to jednak z biegiem czasu muzycy dają jeszcze większego kopa, a punkowemu rytmowi nadawanemu przez perkusistę towarzyszy prawdziwie progresywna partia gitary elektrycznej. Z tego wymieszania „języków” rodzi się ostatecznie bardzo energetyczna improwizacja zwieńczona powrotem do wcześniej już obecnego motywu. W kawałku tym możemy również wsłuchać się w niezwykle intrygujący „dialog” obu „wioślarzy”, którzy nie tylko doskonale się uzupełniają i napędzają, ale także – z dużą korzyścią dla słuchacza – starają się rywalizować o jego względy.

Po tak potężnej dawce szaleństwa należy się chwila oddechu; zapewnia ją krótki, bo zaledwie trzyminutowy, „Sacred Emblems” – kawałek, przynajmniej od pewnego momentu, bliski stylistyce rock and rolla (z lekkimi wpływami folku), z bardzo wyrazistą i soczystą linią melodyczną gitary. Ten spokój kończy się wraz z pierwszymi dźwiękami „Circe”, który to numer pod względem obecnych w nim zgrzytów i zgiełku mógłby spokojnie konkurować z najbardziej „odjechanymi” albumami Sonic Youth (to zapewne nie był przypadek, że kilka miesięcy wcześniej John Zorn nagrał płytę w duecie z Thurstonem Moore’em). Powinowactwo z PainKiller też jest oczywiste; z tą różnicą, że na „Psychomagii”, zamiast saksofonu altowego Zorna, słyszymy gitary Bajakiana i Maoza. W „Squaring the Circle” zespół ponownie nieco przyhamowuje, choć to właśnie w tym numerze pojawiają się pierwsze tak wyraziste nawiązania do muzyki fusion (widoczne głównie w skomplikowanych podziałach rytmicznych). Ten sam kierunek poszukiwań kontynuowany jest w najkrótszym na płycie „Celestial Mechanism”. Najkrótszy nie oznacza jednak wcale najmniej interesujący; dzieje się w nim bowiem bardzo dużo – na jazzrockowe eksploracje (w duchu japońskich Boredoms czy Zletovsko) nakładają się tu typowo noise’owo gitary, co skutkuje nieprzeciętnym czadem.

Nie mniej intryguje szósty w kolejności „Evocation of the Triumphant Beast”. Otwiera go hipnotyczna sekcja rytmiczna i wybijająca się na plan pierwszy zgiełkliwa gitara, co stanowi jedynie wstęp do pełnej szaleństwa improwizacji. Z drugiej strony jednak pojawia się w tym utworze zaskakująco klasyczna, jak na wszystko, co mieliśmy okazję usłyszeć w poprzednich kawałkach, progresywna solówka gitarowa. Progresywny jest również początek „Four Rivers”, które z czasem ewoluuje coraz bardziej w stronę metalowego fusion (znamy to także z innych produkcji Tzadik Records, jak na przykład Many Arms). Mimo to na tle innych to wciąż bardzo poukładany kawałek. Ostatnie dziewięć minut „Psychomagii” stopniowo przygotowuje do pożegnania z zespołem. „The Nameless God” ma klimat niemal countryrockowy, natomiast „Anima Mundi” posiada wszelkie predyspozycje ku temu, by nakłonić słuchaczy do kontemplacji i wyciszenia. Jako całość, mimo wycieczek w różne rejony muzyczne – od rock and rolla, poprzez punk, metal, noise, po rock progresywny – album brzmi zaskakująco jednorodnie, w czym zapewne spora jest zasługa odpowiadającego za ostateczne miksy Billa Laswella. Cóż, panowie Blumenkranz, Bajakian, Maoz i Grohowski już albumem „Abraxas” udowodnili, że tkwi w nich ogromny potencjał, „Psychomagia” to jedynie potwierdziła.

» freejazzblog.org

“Psychomagia is a High Mass for guitar freaks, fans of the music of Frank Zappa and for those who like the harsher sides of Bill Frisell and Marc Ribot.”

» Editor’s Info:

“With a program ranging from some of the most intense ritualistic sounds you are likely to hear to tender minimalistic odes, this is a surprising new volume in Zorn’s mystic series that matches the intensity and power of Moonchild, PainKiller and Naked City. Recorded at Orange Music and mixed by Bill Laswell. Essential.”